niedziela, listopada 23, 2008

no i sie dorobilem... cala ekipa smarka,prycha, kaszle, mnie drapie w gardle, drapie tak ze czuje jakby ktos mnie cial skalpelem, wszystko przez 1,5 godzinne stanie przed wjesciem do london dungeon, pseudo atrakcji majacej na celu opowiedzenie kilku strasznych historii londynskich ... zasadniczo rewelacji nie ma, i jedyne co po tym zostalo to szlam w gardle...

środa, listopada 12, 2008

no i przylecielimy na luton airport, kkawa i herba 3.80 Ł (2.20,1.60) ,
kontrabanda przewieziona 4 sztangi i jakis flachy, kielbacha, klimat jak podczas wojny tylko nieco nowoczesniej, ichni chleb nawet smakowal

wtorek, listopada 11, 2008

podczas testow aparatu przed wylotem, wyszla na jaw usterka obiektywu- mianowicie przy wyborze ogniskowej obiektyw lubi sie zaciąć, póki co odblokowuje się jednak jest to kosmicznie irytujące i jest z tym coraz większy problem. Będę musiał oddac do sprawdzenia i naprawy... i znow uszczuplić budżet, juz znam jedna z przyczyn dlaczego obiektywy staloogniskowe sa lepsze niz te drugie ;)

fuck...
wyjazd do zjednoczonego królestwa
jutro - 12.11.2008 czyli miesiąc po poprawinach uderzamy z małżonką na odpoczynek na wyspach brytyjskich, dokładniej w miejscowości Londyn nad Tamizą, zwiedzanie połączone z rodzimym polskim imprezowaniem.
Póki co zaczynamy pakowanie - 11 dni , biorę 5 par gaci( tak trzeba będzie prać ), 6 t-shirtow, 5 par skarpet, 2 flaszki 0,5 nemiroffa, 4 wagony marlboro lajt, wczoraj dokupilem 200 funtow za 4.56pln/szt (szcześliwie dla nas funt w tendencji spadkowej ) zabieram też aparat do wykonywania karkołomnych zdjęć, no i duzo dobrego humoru, mam nadzieje ze starczy na cala tę imprezę, jeszcze jakies kosmetyki by wypadalo i szczoteczke do zębów...
to tyle na gorąco...
z innych ciekawostek, miałem przyjemność jazdy Seatem Leonem i przyznam że nie wiem czy warte swoich pieniędzy,ale fajnie smiga te niecałe 90 koni...